Drogi Pamiętniczku!
Wczoraj notki nie dodałam, więc dzisiaj dodaję podsumowanie z dwóch dni - wczorajszego i dzisiejszego, gdyż baaardzo wiele ciekawych rzeczy się wydarzyło, których zapewne do końca życia będę mile wspominać.
No to zaczynamy od wczorajszego, zajeb*istego dnia.
Mama pojechała po Łukasz (mojego brata), a ja z tatą zostaliśmy sami.
W końcu tata włócząc się po podwórku desperacko pyta:
- No to co robimy, Olcia?
A ja rozejrzałam się po podwórku i zatrzymałam wzrok na dwóch rowerach, po
czym wskazałam je palcem.
- Możemy jechać na wycieczkę rowerową. Pokazałbyś mi lisią górkę. Chłopaki
mówili, że tam jest fajnie i jest super huśtawka.
Tata się namyśleniu zgodził się i poszedł do garażu żeby siodełko sobie podwyższyć. No i tam ten teges... wyjechaliśmy.. Pojechaliśmy najpierw do PGR-u (czytaj: pegieeru) i dojechaliśmy do lisiej górki. Już wszystko tłumaczę. To jest po prostu kawałek lasu i tam się wchodzi za taką kukurydzę i
tam na sośnie wisiał dłuuuugi sznur. Był chyba z 10 metrów od ziemi. Do tego się dowiedzieliśmy, że
to mój drugi brat go zawieszał - Marcin i do tego prawie by spadł. Tam się wsadzało nogę i się wchodzi na górkę... Puszczasz się i...? Nie da się tego opisać słowami. To jest..jak..jak... jak co? Jakbyś latał? Jakbyś zamienił się w ptaka lub... lub... dostał skrzydeł? rozpiętość huśtawki jest wielka. Jak się puściłam z tej górki to mnie aż wyniosło ponad kukurydzę i widziałam wszystkie widoki. Niesamowite uczucie. To na pewno zawsze będę pamiętać! do końca życia.
ZNALAZŁAM ZDJĘCIE! TO WŁAŚNIE TAK WYGLĄDA:
Tylko, że na tym zdjęciu dziewczyna siedzi pewnie na grubym pęku, a ja stałam jedną nogą i wygodnie było. Jak Kacper(ek♥) przyjedzie to go tam zabiorę. Będzie świetnie!
No i potem pojechaliśmy przez drogę między wielkimi polami kukurydzy i dojechaliśmy do St******* R************ <-- haha, sorki, ale nie chcę pisać koło jakiej miejscowości mieszkam.
Dojechaliśmy do zalewu. I objechaliśmy go wokół. Uff, wtedy to się namęczyłam.
Ale tak czy siak wrażenia niezapomniane. Było super!
A dzisiaj było bardziej leniwie, hehe. Pojechałam z mamą i bratem, Łukaszem do Piotrkowa Trybunalskiego. Oczywiście poszliśmy do centrum handlowego - Focusa. Za 15 minut zaczynał się nasz horror - "Oszukać Przeznaczenie 5 3D", więc mama sobie poszła zwiedzać sklepy, a my wparowaliśmy na salę. Oczywiście bylo z 10 reklam - pięć reklam produktów i pięć zwiastunów filmów.
95 minut potem:
Film był straszny. Krew, śmierć i zaje*biste zdjęcia czyli ujęcia i ogólnie montaż filmu.
Najgorsze było, bo ja się bardzo bałam po filmie i już wszyscy wyszli sobie z sali, a ja siedze!
siedzę i się nie ruszam. Cała jakoś tak drżałam. Bo na kompie jak bym oglądała to normalka.
A tam? W kinie jest ta atmosfera. I do tego w trójwymiarze. WOW! Gratulacje dla filmu.
W końcu wyszłam i poszłam do mamy. I wiecie co? Zaczęłam płakać. czemu? nie mam pojęcia.
Ten film strasznie szarpie nerwy. A potem bałam się, że zaraz galeria zacznie się walić i mi rozpierdzieli głowę, no wiecie, że spadnie mi na głowę coś z sufitu i z mojego łba zostanie placek. Blee!
Hehe, polecam, warto iść! Potem oczywiście jak to mam w obyczju MUSIELIŚMY wejść do McDonald'a.
Kupiłam duże lody z polewą truskawkową, trzy cheeseburgery oraz sześć sztuk nuggetsów z sosem słodko-kwaśnym. Szkoda, że to wszystko taaaak szybko minęło. Już jestem w domu.